Muzyczna opowieść:
Przed laty, gdy dzieckiem będąc i mieszkałem z rodzicami, co roku do nas do domu przychodził pan stroić moje ukochane pianino.
Pracował prawie cały dzień i pracując, snuł opowieści o muzyce. Słuchałem jego opowiadań z zapartym tchem o kompozytorach, o ciekawostkach, o życiu.
W zakamarkach mojej pamięci utkwił mi fragment jednego z opowiadań.
„Pamiętaj, abyś muzyki nigdy nie zdradził. Muzyka nie jest jak dziewczyna, że zdradzisz i może do niej wrócisz. Muzyka nigdy ci nie wybaczy zdrady i nawet gdy będziesz bardzo tego chciał ona do ciebie nie wróci.”
Jako 7-8 letnie dziecko nic z tego nie rozumiałem.
Zdradziłem muzykę w wieku dojrzałym … i tego już nie dało się odrobić.
Wówczas przypomniały mnie się słowa sprzed wielu, wielu lat tego starszego pana. Zrozumiałem, ale było już za późno, że moja miłość do muzyki jest miłością bez wzajemności.
Całkiem niedawno, konserwując mój ukochany instrument, znalazłem napisy robione ołówkiem przez stroiciela sprzed lat – daty i podpis. Pierwszy wpis z 1961 r. ostatni z 1975 r.
I choć już dawno nie żyje, echa jego opowieści gdzieś pozostały w zakamarkach mojej pamięci, a zamiłowanie do muzyki przelałem na niniejszą stronę. Tu są dawne wspomnienia opowiadań, których słuchałem będąc dzieckiem i tu żyje pamięć po tym ciekawym człowieku.
„Człowiek żyje tak długo, dopóki żyje pamięć o nim.”
Przed wielu laty zapadło mi w pamięci pewne przedstawienie "Piwnicy Pod Baranami". Ktoś śpiewał "Tomaszów" do słów Juliana Tuwima. Na pewno nie śpiewała wtedy tego Ewa Demarczyk. Zastanowiła mnie scenografia: na jasnym dalekim tle ciemne, konturowe ludzkie postacie (żywi aktorzy) przychodzący z walizkami i siadający w milczeniu na scenie.
Przez wiele lat zastanawiałem się o co chodzi. Przecież w "Piwnicy Pod Baranami" Piotra Skrzyneckiego nic nie działo się przypadkiem. Wszystko miało swój sens.
W końcu znalazłem, odkryłem tragiczną prawdę zaklętą w wierszu Tuwima. Gdy uświadomiłem sobie o co chodzi, owa pieśń i wiersz zaczęły jawić mnie się w zupełnie innym świetle niż dotychczas sądziłem ...
W wierszu Tuwim opisał tragiczną historię likwidacji Getta, w którym zgromadzono tomaszowskich Żydów.
Getto zlikwidowano w dniach 30 października i 1 listopada 1942 r. W dwóch turach wywieziono ok. 14 tysięcy Żydów tomaszowskich do obozu zagłady w Treblince.
Zenon Neumark w następujący sposób opisuje deportację:
Był to typowy dzień październikowy, chłodny i ponury. Tego ranka około godziny dziesiątej, na wielkim placu sąsiadującym z fabryką mebli zaczęto gromadzić niemal połowę mieszkańców, od 6 do 7 tysięcy kobiet, mężczyzn i dzieci. Plac zapełniał się powoli i w milczeniu, Jakby w osłupieniu Żydzi siadali na ziemi, obok każdej rodziny leżała sterta walizek, skrzyń czy worków podróżnych. Z górnych okien fabryki obserwowaliśmy bezradnie stale rosnącą masę ludzi. Ci, którzy przyszli pierwsi, przebywali na placu kilka godzin. Bez jedzenia i wody, mając tylko to, co wzięli ze sobą, w lęku i niepewności co do własnego losu, czekali w bezruchu i ciszy. [...] Późnym popołudniem zgromadzonych zaprowadzono na znajdującą się w odległości około trzech kilometrów stację kolejową i załadowano do wagonów bydlęcych, w których bez żywności, bez możliwości załatwienia potrzeb fizjologicznych, stali stłoczeni jak sardynki aż do zachodu słońca. Pod koniec dnia pociągi ruszyły w kierunku niewiadomego miejsca przeznaczenia. Dwa dni później, na początku listopada, miała miejsce deportacja drugiej części ludności getta.
Nie wolno zapominać historii ...
Likwidację getta przeżyło tylko kilka osób, które po zawierusze wojennej wróciły do Tomaszowa ... do "swoich" domów.
Tekst J. Tuwima, melodia ... mają dla mnie, od dzieciństwa, swój niezapomniany nastrój, wręcz smak, zapach.
Z tekstu bije przerażająca prawda o pewnym zdarzeniu, które miało miejsce wiele, wiele lat temu w historii mojej ojczyzny. I pozostanie w mojej duszy i sercu do końca moich dni ...
MUZYCZNE OPOWIEŚCI
Architektura Muzyka Zabytki Sztuka